Ukryte działanie Jezusa – świadectwo s. Marii
Ukryte działanie Jezusa. Tak mogę określić obecność Boga w moim życiu i Jego prowadzenie mnie po ścieżkach życia, zawarte również w powołaniu jakim mnie obdarzył i do jakiego zaprosił. Pamiętam, że najpiękniejsze momenty modlitwy jaką przeżywałam (i przeżywam) są związane z odkrywaniem śladów obecności Jezusa w mojej codzienności, i to w jaki prosty a zarazem niepowtarzalny sposób mnie prowadzi i udziela siebie.
Początki mojego powołania i wyboru nie były – tak po ludzku patrząc – niczym szczególnym. Pojawiła się w sercu nieodparta myśl, że chcę iść do zakonu. Wcześniej, gdy spoglądam na moją codzienność była napełniona obecnością Boga poprzez modlitwę, szczególnie w parafialnym kościele – która mnie bardzo pociągała i nieraz mimo zmęczenia po pracy jaką podejmowałam zawodowo i w gospodarstwie rodziców, biegłam do kościoła na modlitwę. A miałam się o co modlić bo marzyłam o założeniu rodziny, wiec modliłam się o dobrego męża. Najbardziej lubiłam czwartkowe Msze Święte połączone z adoracją Najświętszego Sakramentu. Pamiętam, że zawsze chciałam być jak najbliżej i patrzeć na Jezusa ukrytego pod postacią białej Hostii. Gdy po szkole średniej pracowałam zawodowo, uczestniczyłam również w pracach grupy synodalnej w diecezji i nasz rejon miał referować temat: powołanie do życia zakonnego w dzisiejszym świecie. Gdy usłyszałam tak dogłębnie czym jest życie poświęcone w życiu zakonnym – myśl, że to może właśnie mnie Bóg zaprasza do takiego życia, była już niemal nierozłączna. Ciągle o tym myślałam. Postanowiłam zadzwonić do pierwszego lepszego zakonu aby się dowiedzieć „czy taka, jak ja może iść do zakonu”. Znalazłam w książce telefonicznej numer do klasztoru, wybrałam tylko po nazwie, która mi się spodobała: „ służebniczki” i zadzwoniłam. Po rozmowie z siostrą, która po krótce powiedziała mi jakie są zasady przy przyjęciu do zakonu, chciałam to zrealizować jak najszybciej. W wakacje do parafii przyjechała siostra na wypoczynek i po rozmowie z nią zaproponowała mi, abym pojechała do jej zakonu i zobaczyła jak to wygląda. Nie wiedziałam tylko jak to powiedzieć rodzicom – to było trudne – na pytanie gdzie jadę odpowiedziałam, że jadę po przyszłość. Mama rozpłakała się, bo chyba się domyśliła jaka ona będzie. Pojechałam do Starej Wsi, po przedstawieniu okazało się, że jest to dokładnie ten klasztor do jakiego przypadkowo zadzwoniłam. Jezus przez ten mały znak potwierdził, że to ON prowadzi i chce abym podjęła życie zakonne. Już wtedy, odjeżdżając ze Starej Wsi, miałam w sercu głęboką pewność, że jest to miejsce dla mnie i, że tu wrócę aby pozostać na zawsze w klasztorze. I tak się stało, miesiąc później przyjechałam do Starej Wsi i nigdy nie zapomnę tego uczucia jakie mnie wtedy przepełniło – ogromna pewność i radość, że jest to moje miejsce. Mimo, że w sercu był ból po rozstaniu z najbliższymi, to byłam bardzo spokojna i pełna ufności, że tak chce Jezus i tak chcę też ja. Później czas formacji i odkrywania jak Jezus mnie prowadził, jak wiele mi dał, i pragnie to czynić każdego dnia na nowo. Ciągle odkrywam na nowo Jego ukryte ślady obecności. Jest i potwierdza, że pragnie abym należała tylko do NIEGO i z NIM przeżywała moje życie w tych miejscach i z tymi ludźmi do jakich mnie posyła.
Siostra Maria
Służebniczka Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej