Dowód szczególnej miłości – świadectwo s. Joeli Cisek
,,Dowód to szczególnej miłości Pana Boga, gdy człowieka powołuje do zakonu”
Św. ks. Zygmunt Gorazdowski
Odczuwam wielką radość, że mogę podzielić się moją drogą odkrywania powołania do życia zakonnego. Dobremu Bogu dziękuję za to, że wychowywałam się w rodzinie katolickiej i praktykującej. Pan Bóg zawsze był w niej na pierwszym miejscu. Ostatnio, przypomniał mi się obraz z dzieciństwa. Miałam 5 lat, nie mogłam jeszcze wtedy przyjmować Komunii świętej, a tak bardzo chciałam; widziałam jak moja mama po przyjęciu Pana Jezusa do swego serca jest inna, twarz się jej zmieniała, była promienna. Po Mszy Świętej, kiedy przychodziłam do domu, brałam kawałek chleba, zamykałam się w pokoju, klęcząc urywałam po kruszynie i przyjmowałam go jako komunię. Czułam się wtedy taka szczęśliwa. Mówiłam wtedy: ,,Kocham Cię Panie Jezu, zawsze chcę być blisko Ciebie, Ty Jesteś taki dobry”.
Z dzieciństwa pamiętam również jak lubiłam obserwować siostry zakonne, które na wakacjach odwiedzały swoje rodziny. Po kryjomu w domu zakładałam sobie coś na głowę, żeby wyglądało jak welon zakonny 🙂 Do dziś pamiętam słowa mojej mamy: ,,Zawsze pamiętajcie o modlitwie; bo ona mury przebija”. One zawsze dawały mi siłę i nadzieję, że gdy będę rozmawiać z Bogiem, On mi zawsze pomoże. Mama często powtarzała mnie i moim braciom, że oprócz niej, mamy jeszcze jedną Mamę – Maryję, Ona nas nigdy nie zostawi i nie zawiedzie. Tak więc od dzieciństwa wiedziałam co w życiu jest najważniejsze – wiara.
Będąc w drugiej klasie szkoły średniej, pojawiły się myśli o życiu zakonnym. Zaczęłam wtedy kłócić się bardzo z Panem Bogiem; miałam bowiem inne plany, chciałam iść po maturze na studia, marzyłam o tym, by mieć własną rodzinę. Im bardziej się z Nim kłóciłam, tym bardziej te myśli nasilały się. Postanowiłam więc, że nie będę się modlić, nie będę się szczerze spowiadać. Czułam się z tym bardzo źle, ale sądziłam, że jeśli będę tak postępować, to Pan Bóg zabierze te myśli. Będąc w trzeciej klasie liceum po lekcjach, często wstępowałam do kościoła, wpatrywałam się w obraz Jezusa Miłosiernego i prosiłam Panie weź te myśli ode mnie, wybierz sobie kogoś innego. Ostatecznie w tych wewnętrznych zmaganiach przerwałam codzienne uczestnictwo we Mszy świętej, odeszłam na chwilę z KSM-u, zaczęłam chodzić na wagary, żeby udowodnić Panu Bogu, że się nie nadaję do klasztoru. Im bardziej uciekałam, tym bardziej On dobijał się do mojego serca.
Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i włączyłam na cały głośnik muzykę w swoim pokoju. Wtedy weszła mama trzymając różaniec w ręce, mówiąc: ,,Proszę Cię wyłącz tą muzykę, bo On teraz umiera”; popatrzyła na krzyż i wyszła. To była godzina 15.00. Wówczas coś we mnie pękło. Uklękłam w pokoju i zaczęłam płakać. Powiedziałam: ,,Jezu, Ty dla mnie umarłeś, a co ja zrobiłam dla Ciebie, nie będę już uciekać, oddaję moje życie Tobie… pójdę do zakonu”. Tego dnia, wieczorem uczestniczyłam w Mszy Świętej i była czytana Ewangelia Mt 9,9-13 gdzie padły słowa: ,,Pójdź za mną” i ,,Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Tego też dnia również jeden z moich braci (mam ich trzech) zdradził mi sekret, że idzie do seminarium – obecnie jest kapłanem 🙂 Ja zdradziłam mu swój – „idę do klasztoru”; ale na razie nikomu nic nie mówimy tylko modlimy się za siebie.
Słowo Boże bardzo towarzyszyło mi na drodze powołania, zwłaszcza słowa z 2 Kor 12, 8-9: ,,Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali»”.
Będąc w klasie maturalnej pojechałam na rekolekcje powołaniowe do Sióstr św. Józefa, do Zakopanego. Wspólna modlitwa, rozważanie Słowa Bożego i wędrówki w góry były dla mnie potwierdzeniem, że chcę żyć tak jak te siostry, więc nie musiałam długo zastanawiać się jakie mam Zgromadzenie wybrać. Podczas rekolekcji otrzymałyśmy ,,Niezapominajki”; myśli Założyciela Sióstr Świętego Józefa skierowane do dziewcząt i tam znalazłam słowa: ,,Dowód to szczególnej miłości Pana Boga, gdy człowieka powołuje do zakonu”. Stały się one dla mnie potwierdzeniem, że moim powołaniem takie właśnie życie. Zaraz po maturze, oznajmiłam rodzicom o moim wyborze i mojej decyzji.
W pierwszej chwili nie byli zadowoleni: „jedyna córka i do zakonu”; bardzo to przeżywali. Dziś jednak są z tego powodu dumni i szczęśliwi. Ja, gdybym miała wybierać ponownie drogę powołania, to bez wahania ponownie wybrałabym drogę życia zakonnego i Siostry Świętego Józefa. Jestem siostrą zakonną 17 lat i nie żałuję ani jednego dnia; zyskałam wiele, mam wspaniałego Oblubieńca – Jezusa, czego mogę chcieć więcej.
s. M. Joela Cisek
józefitka